Uczestniczyłem w jednej próbie teatru Futryna. To było moje pierwsze doświadczenie teatru amatorskiego. Sztuka Polyanna, którą podczas próby miałem okazję obserwować w wykonaniu zespołu Futryny wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Musical opowiadał o losach Polyanny, trafiającej po niedawnym osieroceniu na wakacje do domostwa chłodnej, surowej ciotki w ciekawym miasteczku. Polyanna znajdowała w sobie niezatapialne pokłady optymizmu, a większość społeczności miasteczka cechowała się wysoką kulturą osobistą i reżyser w umiejętny, artystyczny sposób podkreśliła to w musicalu. Sztuka Polyanna, przez aktorów Futryny docelowo we współpracy z akompaniamentem żywej muzyki doświadczonego zespołu muzycznego, zagrana była w moim odbiorze na poziomie zawodostwa i zapamiętałem ją jako niesamowite artystycznie dzieło. Zaawansowanie prac i umiejętności sceniczne ówczesnych aktorów Futryny wzbudziły we mnie szczery podziw z jednoczesną wątpliwością, że mógłbym na tamten czas do nich dołączyć, w związku z czym, zrezygnowałem z dalszych rozmów o moim dołączeniu do zespołu. Wkrótce potem jednak wrażenia, jakie wyniosłem z próby teatru Futryna stanowiły dla mnie motywację do pracy nad moim warsztatem aktorskim już w teatrze Anikame oraz w teatrze Droga. Myślę, że przyczyniło się to do mojego nie poddawania się w dążeniu do celu, jakim było osiągnięcie jak najlepszego rezultatu scenicznego w przedstawianiu wartościowych, owocnych życiowo treści widzowi, szlifowania własnych umiejętności i ukazywania ich. Członkowie zespołu Futryna pochodzili z całej Polski i mniej więcej raz na miesiąc zjeżdzali do jakiegoś ośrodka na cały weekend, w którym brali udział w parodniowych warsztatach i przygotowaniach do spektaklu.